Holly jest
właścicielką niewielkiej piekarni. Eric to obiecujący dyrektor techniczny
telewizji sportowej. Randka, na którą zostają umówieni przez swoich przyjaciół
kończy się katastrofą. Czy to koniec ich przygody? Niestety to dopiero
początek. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy w wypadku samochodowym giną
ich znajomi, a w testamencie wyznaczają Holly i Erica jako opiekunów swojej
rocznej córeczki. Od tej chwili muszą wprowadzić się do domu zmarłych, tam
nauczyć się ze sobą współpracować i jak najlepiej wychować dziewczynkę.
Wiadomo,
początki są trudne. To ciężkie gotować w tej samej kuchni, co zmarła
przyjaciółka, oglądać telewizję siedząc na tej samej kanapie, śpiąc w ich
małżeńskim łóżku. Do tego zdjęcia wciąż o nich przypominające. Mało komu udałoby
się nie zwracać na to uwagi. Stawiają sobie za cel zmienienia w domu
wszystkiego, co mogłoby im przypominać o znajomych. Wprowadzić pewne zmiany,
aby czuli się swobodnie. Bo przecież życie toczy się dalej, a w chwili obecnej
najważniejsze jest dobre wychowanie dziecka.
Niestety,
jak to bywa w filmach, początki nie są złe. Ale musi przyjść moment kryzysu.
Wychowywanie obcego dziecka, z facetem za którym się nie przepada, z dziewczyną
której się nie lubi, nie jest proste. Trzeba być zorganizowanym, dążyć do
współpracy, a przede wszystkim poświęcić się i oddać cząstkę siebie na rzecz
wyższego dobra (jakim oczywiście jest dziecko). Oczywiście żeby podtrzymać
stereotypy to Eric odchodzi pierwszy, to on nie wytrzymuje presji. Holly
zostaje z dziewczynką sama, musi stawić czoła samotnemu wychowywaniu cudzego
dziecka. Jednak to nie koniec. Scenarzysta ma dla jeszcze parę zaskakujących
rzeczy. Jakich? Przekonajcie się sami ;)
-EL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz