środa, 20 marca 2013

Sex story


Komedie Romantyczne, dlaczego je tak lubimy...?
Główne role grają tu Natalie Portman (Emma Kurtzman) i Ashton Kutcher (Adam Franklin). Cała obsada jest zresztą idealnie dobrana. Zwłaszcza współlokatorzy Emmy. Zabierając się za romansidła zwykle znamy scenariusz – para spotyka się, powoli się w sobie zakochują, następuje pewien kryzys i oczekiwany happy end. Właściwie tak jest i tym razem, ale historia okazała się ciekawa i wcale nie aż tak strasznie banalna. Możemy się pośmiać, popłakać, ale także złączyć się w bólu z bohaterami.
Film zaczyna się od poznania bohaterów w młodości. Powoli przechodzimy do wydarzeń współczesnych, kiedy wszyscy są już dorośli, pracują. Adam pozostaje w cieniu sławnego ojca, z którym relacje nie należą do tych "stabilnych". W odpowiedzi na szokujące fakty wyjawione przez Ojca, Adam upija się co daje początek wielu wydarzeń. Otóż w śmiesznej sytuacji spotyka Emmę.
Od tego momentu film jest jeszcze bardziej interesujący (mamy więcej Natalie Portman :) ). Emma to kobieta, która nie chce się zakochać, żeby później nie mieć złamanego serca. Adam szuka dziewczyny, by wreszcie się ustatkować. Spotkali się jako dzieci, młodzież, po latach przypadkiem znów na siebię wpadli. Zawierają układ - sex bez uczuć... ale czy to ma prawo przetrwania? ON robi wszystko, aby JĄ w sobie rozkochać. Jednak ONA jest odporna na gry Adama i robi wszystko aby mu nie ulec.

Naprawdę podziwiam talent aktorski Natalie. Świetnie wcieliła się w pozornie zimną kobietę bez uczuć. Gra Ashtona poprawiła się od ostatniego filmu. Jak mówią: „ćwiczenia czynią mistrza” i w jego przypadku sprawdziło się w 100 procentach.
Można zauważyć pewne podobieństwa do filmu "To tylko sex" z Justinem Timberlakem i Milą Kunis. Oby dwa są o podobnej tematyce, ale jeśli mam być szczera to podobał mi się bardziej duet Portman&Kutcher .
Uwielbiam komedie romantyczne za to że mimo kryzysów zawsze kończą się dobrze. Oglądając dramat nigdy nie wiem czego się spodziewać, ale podejrzewam, że nie każdy może skończyć się dobrze, a sama historia nie jest tak lekka i relaksująca jak w komediach. Może na tym polega ich czar? Poza tym film musi być "dobry", nie obejrzymy przecież jakiegoś badziewia ;) .  Film polecam na szarawe wieczory, gwarantuje wam 108 minut niezmarnowanego czasu.



-GS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz