Sześcioletnia Hushpuppy opowiada nam historię o swoim życiu
z ojcem w krainie, po części prawdziwej, a po części troszkę przez nią
zmyślonej, jednak trudno jest naznaczyć granicę autentyczności. Dziewczynka
rozmawia z nieobecną matką, ma również skomplikowane relacje z własnym ojcem,
który próbuje ją przygotować na nadchodzącą apokalipsę. Ta w końcu przychodzi w
postaci huraganu, który „przewraca wszystko do góry nogami”.
Miejsce w którym mieszka Hushpuppy wraz ze swoim tatą i jego
przyjaciółmi zwane jest „Bathtub”. Dla niektórych może być to po prostu nazwa
własna, ale z drugiej strony jest to rzeczownik, który oznacza „wannę”. W takim
razie jest to miejsce, w którym ciągle zbiera się woda – wpływa i odpływa. „Bathtub”
przedstawiany jest jako kres świata – domy budowane są z odpadów innych,
lepszych miast, a szkoła mieści się w rozwalającej już szopie. A mimo tego
wszyscy mieszkańcy nie potrafią opuścić tego miejsca – mówią jedynie „tu jest
nasz dom!”.

Oglądając zwiastun wielu ludzi może odnieść wrażenie, że
film będzie pełen życiowych mądrości i
mają rację. Jest on o rzeczach wartościowych - o świecie, o nas, o życiu oraz o tym co jest w nim
najważniejsze, a także co jest całkowicie niepotrzebne. Najbardziej zaskakuje
fakt, iż większość tych spraw jest przedstawianych jedynie przez 6-letnią
dziewczynkę. Czy takie poważne zdanie pasują do tak młodego dziecka? Na to
pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Podsumowując, czy film ten zasługuje na Oscara? Sama nie
potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Są rzeczy, które zachwycają – jak gra
sześciolatki czy piękne zdjęcia oraz muzyka, jednak czy to wszystko wystarczy,
aby zachwycić członków Akademii? Dowiemy się 24. lutego :)
-AB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz