poniedziałek, 7 stycznia 2013

Hobbit. Niespodziewana trylogia.


W grudniu, po długim oczekiwaniu, na ekrany kin trafiła nowa produkcja Petera Jacksona – ekranizacja „Hobbita” J.R.R. Tolkiena. Czekali na to wszyscy miłośnicy prozy Brytyjczyka oraz filmowej trylogii.

Kiedy pojawiła się informacja to tym, że „Hobbit” zostanie zekranizowany w trzech częściach niektórzy oburzyli się – „Jak to możliwe,  producentom chodzi tylko o to, by więcej na filmie zarobić, pojawią się dłużyzny, film będzie nudny.” Takie komentarze znajdowałam w internecie. Jednak nie zgodzę się z tymi opiniami, ponieważ zagłębiając się w literaturę Tolkiena można znaleźć wiele materiałów uzupełniających „Hobbita” i łączących historię Bilbo Bagginsa z wyprawą do Mordoru, w celu zniszczenia Pierścienia. Te właśnie teksty, w których wydawcy nie wiedzieli potencjału i nie chcieli w nie inwestować, wykorzystali scenarzyści filmu - Guillermo del Toro, Peter Jackson, Fran Walsh i Philippa Boyens. Dzięki temu film przestał być tak bardzo „dla dzieci”, stał się bardziej mroczny i nabrał nowej głębi. Myślę, że zawdzięczamy to głównie Boyens, która jest najbardziej obeznana z tolkienowską mitologią, co również sprawia, że jest najbardziej wrażliwa na zarzucaną im pazerność.

Co czuli aktorzy, gdy dowiedzieli się, że to jeszcze nie koniec ich przygody w Śródziemiu? Sir Ian McKellen, filmowy Gandalf, który teraz może się już poszczycić wiekiem 73 lat nie jest z tych, którzy mówią głupstwa o radosnym kręceniu filmu i o tym, jak ekipa jest dla niego rodziną. Oczywiście ma dużo respektu dla materiału oraz współpracowników, ale nie boi się opowiadać o tych mniej radosnych aspektach powrotu do Śródziemia. Czekają go trzy lata poza domem, trzy lata przepełnione pracą na planie. Przyznaje jednak, że nie chciałby, by ktokolwiek inny zagrał Gandalfa, a Nowa Zelandia jest pięknym miejscem. Sam czerpie radość z pracy nad filmem, więc decyzja o wzięciu udziału w kolejnej produkcji nie była trudna.

Martin Freeman jest absolutnie zachwycony tym, że to jemu trafiła się rola Bilbo. Udzielając „Empire” wywiadu, już w Londynie, mówi, że będzie tęsknił za Nową Zelandią, a po chwili zastanowienia dodaje, że nigdy nie był tak daleko od domu.

Elliah Wood miał 19 lat, kiedy ostatnio biegał boso po Hobbitonie. Od czasu „Władcy Pierścieni” stał się 30latkiem. „Nie wyglądam już jak dziecko i moje rysy twarzy się wyostrzyły. Gdy tylko założyłem perukę, włochate stopy i przebranie, zrobiłem zdjęcie i spojrzałem na nie, zaskoczyło mnie wtedy, że dalej przypominam Frodo. To było dziwne przeżycie.”

Andy Serkis, fenomenalny Gollum, tym razem nadzorował część zdjęć, jako reżyser drugiej ekipy. Chwali on postęp technologii i podkreśla, że dzięki niemu postać Golluma będzie jeszcze bardziej realistyczna. A scena zagadek w jaskini stwora jest jedną z najlepszych scen w filmie, świetnie zagraną i niesamowicie zapadającą w pamięć.

Richard Armitage, filmowy Thorin, czyli przywódca wyprawy, jest wielkim fanem prozy Tolkiena. Jako dziecko miliony razy czytał „Hobbita”, w życiu dorosłym – „Władcę pierścieni”. Kiedy ekranizowano trylogię żałował, że nie ma dla niego miejsca w tym filmie. Dopiero „Niezwykła podróż” była dla niego szansą, by współtworzyć filmowe Śródziemie, z czego czerpie ogromną radość.

A reżyser? Moim zdaniem wykonał świetną robotę już przygotowując scenariusz do „Władcy pierścieni”. Wybrał najciekawsze elementy książki, odrzucając te nieistotne dla przebiegu akcji, a „Hobbita” wzbogacił tak, że oba projekty stały się jednością.

Co mogę powiedzieć o tym filmie prywatnie, z głębi sera? Jestem zachwycona tym, że książka mojego dzieciństwa doczekała się ekranizacji i jak dziecko właśnie czekam na kolejne części. A, znając wcześniejsze dokonania twórców filmu, wierzę, że się nie zawiodę.


-DZ

1 komentarz:

  1. Zgadzam sie świetny film :)
    Jednak za książką nie przepadam nie jest zła ale ciesze sie, że doczekała sie zekranizowania. Troche mnie wkurzyła ta wieśc o trylogii, ale z jednej strony czym wiecej filmów o hobbicie to lepiej. Poznamy fragmenty nie umieszczone w książce "Hobbit", ale też z innych źródeł :) Ładnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń